Feeder, Picker i Wędkarstwo gruntoweSpławikWędkarskie opowieści

Zimno nam nie straszne, czyli jesienno-zimowe płocie

reklama

Jesień dla wielu wędkarzy zwiastuje zakończenie sezonu wędkarskiego. Aura robi się coraz mniej sprzyjająca weekendowym wyprawom. Temperatura wody i powietrza spada, a ryby spokojnego żeru, które w cieplejszych porach żerują znacznie intensywniej, stają się mniej aktywne. Zadowoleni z takiej zmiany są Ci, którzy zaczynają swoje wyprawy za drapieżnikiem. Przede wszystkim sandacz i szczupak, to ryby, które rozpoczynają wielkie żarcie przed zimą.

Sezon się nie kończy

Duża część wędkarskiej braci, lubiąca letnią otoczkę naszego hobby, w okolicy listopada czyści wędki, smaruje kołowrotki i wyczekuje pierwszych słonecznych dni wiosny. Moje sezony kiedyś również wyglądały podobnie. Gdy biała ryba w rzekach przestawała współpracować, to wtedy z reguły był koniec, z małą przerwą na połowy podlodowe, jeśli tylko zima na to pozwalała.

Na obecną chwilę, w moim słowniku nie ma takiego pojęcia jak „koniec sezonu wędkarskiego”. Kiedy temperatura wody spada poniżej dziesięciu stopni ryby zaczynają się grupować i szykować na zimę. Poszukują wtedy miejsc ze spokojną wodą. Mogą to być duże i głębokie zatoki. Tam głównie lubią zimować duże leszcze, ale większość ryb spływa na starorzecza i porty. I właśnie w tych miejscach rozgrywa się moja jesienno-zimowa przygoda z delikatnym, wręcz finezyjnym łowieniem.

Zaczynają się wypady za wielką, jesienną płocią, która o tej porze roku staję się nieco łatwiejsza do złowienia niż latem, dzięki mniejszej aktywności drobnicy.

Płocie na bata

Pierwszą z metod, po którą sięgam jest łowienie batem siedmiometrowym. Długość bata dopasowujemy do łowiska, do głębokości i do tego co mamy nad głowami. Na łowisku jestem o świcie i zaczynam od przygotowania zanęty. Jako bazę z reguły używam jedną paczkę ziemi torfowej i pół paczki Argilli ciemnej. Oczywiście proporcję będą zależne od dna. Jeżeli w łowisku mamy bardzo mocno zamulone, miękkie dno, to wtedy stosunek ziemi do gliny musi się zwiększyć lub całkowicie rezygnujemy z gliny.

Możemy bardzo łatwo sprawdzić jakie mamy dno przy gruntowaniu stanowiska. Jeżeli gruntomierz przy szybszym opuszczeniu na dno, trudno będzie z niego podnieść, to znak, iż podłoże jest miękkie. Nie możemy wtedy podać ciężkiej zanęty, ponieważ kule, które podamy mogą całkowicie ugrzęznąć w miękkim podłożu i będą niewidoczne oraz mniej atrakcyjne dla ryb. Do przygotowanej wcześniej mieszanki ziemi z gliną dodaję zanętę o bardzo drobnej frakcji. Należy stawiać na wysokiej jakości, dobrze wyprażone zanęty na płoć. Do zanęt z najwyższej półki nie potrzebne są żadne sypkie dodatki. W przypadku nieco tańszych zanęt można wzbogacić je niewielką ilością wyprażonego, zmielonego pieczywa i konopi. Dobra płociowa zanęta powinna mieć intensywny zapach wyprażonych składników, głównie konopi.

Mieszanka zanętowa ma znaczenie

Proporcję jakie stosuję to około pół kg zanęty na 3 kg gliny z ziemią. Ryby o tej porze roku nie potrzebują tyle pożywienia co latem. Już niewielka ilość pokarmu może je nasycić i zniechęcić ją do dalszego żerowania. Jesienią i zimą łatwo jest je przekarmić, Naszą zanętą, jej zapachem mamy wzbudzać zainteresowanie ryb, ale nie możemy dopuścić by się najadły i odpłynęły. Mieszankę gliny z zanętą przecieram przez drobne trzy milimetrowe sito dwa razy, aby była dobrze napowietrzonai dodaję garstkę jokersa. 90 % zanęty podaję na start. Resztę mieszanki doklejam w dwóch konsystencjach, tak aby zaczęła pracować po jakimś czasie.

Nie zawsze donęcanie przynosi dobry efekt. Kiedy ryby są ostrożne, lub gdy jest dość płytko, może przynieść odwrotny efekt od zamierzonego. Zdarzało mi się również, że dobre rezultaty przynosiło donęcenie małymi kuleczkami, wielkości orzecha włoskiego lub strzelanie z procy niewielką ilością pinki, ale to wszystko kwestia dnia i łowiska nad którym się znajdujemy. Co do przynęt, tu ameryki na nowo nie odkryję. Klasyka, ochotka hakowa przy delikatnych braniach lub pinka, rzadziej kukurydza konserwowa.

… i na feeder

Drugą z moich ulubionych jesienno-zimowych metod jest feeder klasyczny, może mniej efektowny niż spławik, ale dużo wygodniejszy na nocnych zasiadkach. Tak, tak w grudniu też można łowić ryby w nocy. Ja po prostu pakuję sprzęt do auta i jadę. Nie zastanawiam się czy będzie ciemno, zimno, a może śnieg spadnie, bo i tak już bywało. Wiadomo, nie jest to jakaś szkoła przetrwania, podstawą jest ciepłe i nieprzemakalne ubranie, bielizna termoaktywna, jakiś parasol w razie deszczu lub śniegu i oczywiście termos z czymś ciepłym, kawą lub herbatą. Jeżeli jest możliwość to trzeba rozpalić ognisko i to tyle w temacie, aby nie zamarznąć.

Zimno nam nie straszne, czyli jesienno-zimowe płocie
Listopadowe płocie przechytrzone feederem.

Łowimy delikatnie

Wędziska, jakie stosuje o tej porze roku, to z reguły trzy metrowe, delikatne pickery ze szczytówkami o maksymalnej grubości 1 oz, ale gdy zajdzie potrzeba szukania ryb na dalszych odległościach wtedy wyciągam z pokrowca feedery o długości 3,6 metra. O tej porze roku, ryby bardzo delikatnie pobierają przynętę, brania są delikatne, prawie niewidoczne, dlatego, jeśli temperatura pozwoli, stosuję plecionki. Oczywiście zestaw kończę przyponem strzałowym lub feeder gumą i przyponem z cienkiej żyłki, zakończonym małym haczykiem w przedziale nr 18-22. Zanętę przygotowuję podobnie jak pod spławik, tylko zwiększam ilość mieszanki kosztem gliny, przeważnie w stosunku jeden do jednego. Dodaję też więcej robactwa. Najlepszym, mięsnym kąskiem dla płoci, według moich spostrzeżeń jest pinka, jokers i ochotka lub kanapki z tych przynęt. Zdarza się, że nie będzie brań, gdy na haku będą dwie, trzy pinki. Natomiast wodę otworzyć może jedna mała pineczka na haczyku.

Na chłodną porę, odwrotnie niż moje ubranie, odchudzam moje żyłki i plecionki. Póki temperatury są dodatnie używam plecionki jako linkę główną. Grubość nie przekracza 0,10 mm. Przy ujemnych temperaturach plecionka sztywnieje i wtedy sięgam po żyłkę. Żyłka główna przeważnie ma grubość 0,16 mm, przypon natomiast maksymalnie 0,14 mm. Jednak jeśli się da, pozwala na to łowisko i zaczepy się w nim znajdujące, to stosuję 0,10-12 mm. Żyłka, to nie tylko średnica, to również jakość. Moją sprawdzoną, od lat trzymającą jakość, marką numer jeden jest Stroft GTM.

To może być przyjemne

Nie bójcie się niskich temperatur, dużej wilgoci i wiatrów. Jeśli dobrze przygotujecie się do zasiadki, jesteście w stanie zminimalizować dyskomfort zimna niemal do zera. Siedząc w fotelu, popijając gorącą herbatę można poczuć dużą frajdę. Każda złowiona ryba, w takiej aurze daje dużo więcej satysfakcji, niż latem. Do tego jesień i zima ma swój mistyczny urok, ja go lubię. Szybko zapadający zmrok, łowiska spowite gęstą mgłą, to coś co pobudza moją wyobraźnie, a wyobrażam sobie oczywiście wielką płoć, lądującą w moim podbieraku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *